sobota, 26 maja 2012

III. George ( CHORUJE NA RAKA PŁUC)

   Dziwne uczucie, budzić się, i myśleć o tej jednej osobie, która uważa Cię tylko za przyjaciela, lecz trzyma Cię na dystans, ponieważ masz raka. Chorujesz na chorobę, na którą umarła jej najbliższa osoba. Susane, ona jedyna liczyła się z myślą, że mnie straci, ona jedyna wiedziała, że w każdej chwili mogę umrzeć, to dlatego tak trudno mi się było z nią dogadać.
   Jak co tydzień byłem w szpitalu na badaniach kontrolnych, po raz pierwszy poszła   tam ze mną  Susane. Zawsze chodził ktoś, z naszej piątki, ale nigdy ona. Przypuszczam, że nienawidziła szpitali, od czasu kiedy chodziła tam aby odwiedzić mamę. Dlaczego teraz poszła ? Prawdopodobnie chciała zmierzyć się z samą sobą, chciała sprawdzić, czy jest odpowiednio silna.
 Usiedliśmy na białych szpitalnych krzesłach, i czekaliśmy na moją kolej. Sus zachowywała się dziwnie, nerwowo lustrowała cały korytarz, bawiła się palcami u dłoni, ciężko oddychała, po prostu była inna.
Wszystko w porządku ? - zapytałem ją, automatycznie przybliżając się do niej.
- Yyy, nie wszystko gra - zauważyłem, że nasza bliskość krępuje ją, więc odsunąłem się.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz tu być, poradzę sobie sam, nie jestem dzieckiem.- uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie, żeby rozładować atmosferę.
- Nie.. zostanę - powiedziała, ale bez większego entuzjazmu.- Po prostu nie lubię szpitali.. - odezwała się po chwili dłuższego milczenia.
- Ja mam go, po prostu dość. Widzę,ten szpital, ten korytarz raz na tydzień, i zaczynam nim po prostu rzygać.- Sus. nie odpowiedziała, tylko mnie przytuliła.
- Pan George Harvey, zapraszam do siebie - odezwał się doktor, otworzywszy drzwi do swojego gabinetu.
-Dziękuję - szepnąłem mojej przyjaciółce do ucha, i posłusznie poszedłem do doktora Johna.
Wizyta nie odróżniała się niczym od poprzedniej, były to zwykłe rutynowe badania. Wyszedłem z gabinetu, a  Susane nadal czekała na mnie na korytarzu, ucieszyłem się.
- To gdzie teraz idziemy ?- zapytała z entuzjazmem, którego wcześniej mi brakowało
-Może po prostu pójdziemy, za zwykły spacer, jak dawniej.. - powiedziałem niepewnie
- Dobry pomysł, to co idziemy na mostek ?- spytała biorąc swoją torbę z krzesła.
- Czytasz mi w myślach. - powiedziałem, i nareszcie opuszczaliśmy szpital.
Doszliśmy do mostku, a którym, kiedy byliśmy mali spędzaliśmy każdą wolną chwilę. Tęskniłem za Susan z przed czterech lat...
- George ? - spojrzałem na nią pytająco - Przepraszam.. przepraszam, za to,że się od Ciebie odsunęłam, tylko dlatego, że 3 lata temu zachorowałeś. Tak, wiem stchórzyłam, i nie zachowałam się jak prawdziwy przyjaciel, ale bałam się.. bałam się, że skończysz tak jak moja mama, zresztą nadal się tego boję - popatrzyłem na jej twarz, jej oczy momentalnie zaszkliły się - Chciałam też Ci podziękować, za to, że byłeś przy mnie, kiedy zaczęłam brać, i jako jedyny z całej czwórki nie poddałeś się, kiedy zaczęłam się zamieniać, w wyrafinowaną zimną sukę.
- Susane, nie ważne co się stanie, zawsze możesz na mnie liczyć. Obiecuję, że będę przy Tobie.. zawsze. - mówiąc to, moja przyjaciółka zaczęła płakać, przytuliłem ją do swojej klatki piersiowej, i poczułem, że po moim policzku spływają łzy.
Staliśmy tak i milczeliśmy. Trzymając ją w ramionach, myślałem o wszystkich wspólnie spędzonych chwilach, w dzieciństwie. Z Susanne najlepiej się dogadywałem, z całej piątki to ona rozumiała mnie najbardziej, więc bardzo zabolało mnie to, że się ode mnie odwróciła,wtedy kiedy jej najbardziej potrzebowałem.
- Wracajmy do domu, robi się ciemno. - powiedziała Sus.
- Dobrze..- mówiąc to poczułem jak kropelki deszczu spadają na moją twarz.
- Chyba zaczyna padać ! - rzekła lekko przerażona
- Spokojnie, damy rade. Nie jesteśmy z cukru !
-Może ty nie, ale ja tak! - mówiąc to, rozpadało się na dobre- Schowajmy się gdzieś !
- Chodź ! - krzyknąłem do niej i złapałem ją za rękę.
- George !! - wrzasnęła moja przyjaciółka, kiedy zorientowała się, że chcę zrobić to co robiliśmy kiedy byliśmy mali, a mianowicie zatańczyć w deszczu.
- Pamiętasz ten układ, który tańczyliśmy w podstawówce? - Sus stała osłupiała - dobra, co się pytam, wiem, że pamiętasz! - zacząłem tańczyć.
- Proszę, przestań! - mówiła śmiejąc się.
Minęło parę sekund i moja przyjaciółka tańczyła razem ze mną. Zachowywaliśmy się jakbyśmy właśnie zdążyli uciec z szpitala psychiatrycznego, lecz nikt nie zwracał na nas uwagi, ponieważ wszyscy chcieli jak najszybciej schować się przed deszczem.
-Kocham Cię, George ! -krzyknęła nagle Susane
- Też Cię kocham!- podbiegłem do niej, i namiętnie ją pocałowałem, ona odwzajemniła pocałunek.
Była to jedna z tych chwil, które chciałbym żeby trwały wiecznie, lecz nagle Susane oderwała się ode mnie.
- To był błąd, nie powinniśmy, proszę zapomnij!- powiedziała i uciekła, zostawiając mnie samego.. tak jak kiedyś.





Dobrze mamy III rozdział, mi osobiście się nie podoba, jakoś nie wyszedł mi. ;< Ale piszcie w komentarzach co o nim sądzicie :) A i oczywiście dziękuję, za komentarze do poprzedniej notki, które tak podniosły mnie na duchu, że  cały czas chodziłam z uśmiechem na ustach - no ale tak mam cieszę się z takich rzeczy, nawet bardziej niż myślicie :* Jeszcze raz DZIĘKUJE!
( następny rozdział, oczywiście za tydzień :* )

+O nie kolejny krótki rozdział;<  WENO przybądź !
Zuzix <3

sobota, 19 maja 2012

Rozdział II. Susane ( NARKOMANKA)

WŁĄCZ.
Siedziałam na ławeczce przed jej grobem. Bolało tak samo, jak cztery lata temu. Łzy spływały po moich policzkach, zlewając się z kroplami deszczu.Nie byłam typem wrażliwej dziewczyny, lecz wtedy to było silniejsze ode mnie, moja bezsilność wzięła nade mną górę. Byłam sama, po raz kolejny czułam tą  trudną do opisania pustkę. Chciałam odejść, lecz czy powrót do pustego domu, byłby najlepszym rozwiązaniem ? Nie. Zapewne wtedy wzięłabym kolejną, niszczącą mnie 'ścieżkę'.
- Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego odeszłaś wtedy, kiedy Ciebie najbardziej potrzebowałam? Dlaczego zostawiłaś mnie z tym wszystkim samą? Dlaczego musiałam być dla siebie matką,wtedy kiedy najbardziej nie byłam na to gotowa ? Proszę.. powiedz dlaczego muszę tak cierpieć?!- zanosząc się do płaczu zapytałam się jej, z głupią nadzieją, że usłyszę odpowiedz.
,, Czas leczy rany''-kompletna bzdura wyssana z palca człowieka, który nie wie co to jest strata kogoś bliskiego. Z czasem, boli tak samo, czasami nawet bardziej.Do tego niemożna się przyzwyczaić, przynajmniej ja nie mogę.Zamknęłam oczy, i powróciłam do tamtego strasznego dla mnie czasu.
Miałam 13 lat, kiedy dowiedziałam się,że moja mama jest chora,poważnie chora, a mianowicie ma raka. Nie byłam małą dziewczynką, nie wiedzącą co się z tym wiąże. Wiedziałam  dokładnie jak to może się skończyć, ale jednak nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Żyłam z nadzieją,że wszystko się ułoży. Kiedy mama była w szpitalu przychodziłam do niej, opowiadałem jak minął mi dzień, lecz nie byłam na tyle odważna aby powiedzieć  jej co tak naprawdę czuję, że chciałabym aby była w domu, o tym, że chciałabym aby była zdrowa o tym żeby...PO PROSTU ŻYŁA! Byłam zbuntowanym dzieckiem, które bało się okazywać swoje uczucia.
Minęły dwa lata, od czasu kiedy dowiedziałam się o chorobie. W przeciągu tego czasu mama raz była w szpitalu, raz była w domu, nigdy nie wiedziałam czy jak wrócę do domu, to mama tam będzie,lub może już wróciła do szpitala. Żyłam w niepewności, czy ujrzę ją następnego dnia.
 04.07.2008r. - dokładnie pamiętam tą datę, mama właśnie była w domu, ponieważ lekarz stwierdził,że choroba ustępuje, i może spędzić jakiś czas w domu, a następnie przyjść na badania kontrolne. Mama stwierdziła,że pójdzie do ogrodu się przewetrzyć
-  Iść z Tobą? -spytałam z troską.
- Nie, chcę pobyć chwilkę sama, dobrze ? -pokiwałam twierdząco głową, i   moja mama wyszła.
Właśnie wtedy widziałam ją po raz ostatni.. żywą. Usiadła na wiklinowym bujanym fotelu w ogrodzie, którego wprowadziła w ruch.Patrzyłam na nią, na jej głowę owiniętą kwiaciastą chustką, i poczułam w sercu ukucie,po prostu zabolała mnie myśl,że mogę ją stracić.  Nagle zadzwonił telefon, była to Alice, poszłam do siebie do pokoju,i starałam się rozmawiać jak najkrócej, ponieważ doszłam do wniosku, że to właśnie dzisiaj muszę powiedzieć mamie to co czuję, i przeprosić za to, że nie powiedziałam tego wcześniej. Weszłam do ogrodu, mama miała zamknięte oczy.Uznałam,że śpi. Nie chciałam jej budzić, więc cichutko usiadłam u jej stóp, i szeptem zaczęłam mówić:
- Mamo,chciałam przeprosić Cię za wszystko, za to,że czasami byłam na Ciebie bez powodu zła,i podziękować, za to  że mimo to   ty przychodziłaś do mnie, przytulałaś mnie, i potrafiłaś powiedzieć coś,co właśnie chciałam usłyszeć. Dziękuję też, że potrafisz być najlepszą mamą na świecie, i chcę Ci powiedzieć jak to jest dobrze Cię mieć. - pojedyncza, zagubiona łza poleciała po mym policzku, szybkim i stanowczym ruchem dłoni starłam ją, dotykając przy tym ręki mojej mamy.Była lodowata, natychmiast złapałam ją za ramiona,  i zaczęłam  nimi potrząsać. Zero reakcji.
- MAMO!MAMO! - krzyczałam przez łzy, zadzwoniłam po pogotowie. Chwilę czekania na nią, zdawały się być wiecznością. Byłam zła na siebie, że jestem taka bezsilna, że patrzę na to jak tracę najważniejszą osobę w moim życiu, i nic nie mogę zrobić, tylko czekać.
Pogotowie przyjechało, wskazałam miejsce w którym znajdowała się mama.Ratownicy usiłowali ją wskrzeszać  lecz bez rezultatu.
- Bardzo nam przykro ale..- powiedział ratownik
- Bardzo nam przykro ?! Tylko tyle potraficie powiedzieć?! -zaczęłam dławić się swoim własnymi łzami.
- Proszę się uspokoić, złość tu nic nie pomoże. - powiedział spokojnie
- Możecie łaskawie spierdalać z mojego domu ?- kiedy to powiedziałam, do domu wszedł tata, popatrzyłam na niego,i wybiegłam z pomieszczenia.
Nie wiedziałam dokąd biegnę,po co biegnę i dlaczego biegnę. Wiedziałam jedynie to, że uciekam, uciekam od problemów.Stanęłam, stwierdziłam,że nie mam już sił. Usiadłam na chodniku, i znowu zaczęłam płakać. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki, lecz nie przejęłam się nimi. Nieznajomy ktoś usiadł koło mnie i powiedział
- Chcesz zapomnieć, coś na chwilę, o tym co Cię chwilowo boli ?-  spojrzałam na chłopaka, był to brunet, o bardzo przyciągających , piwnych oczach.
- Tak.. - wiedziałam co miał na myśli mówiąc ''chcesz zapomnieć''.
- Proszę - chłopak wręczył mi przezroczystą, małą torebkę, z białym proszkiem w środku.-Nie musisz płacić,  zapłacisz za następne, ponieważ zapewne przyjdziesz po więcej..- powiedział to to odszedł, zanim zapytałam, gdzie będę mogła go znaleźć.
Wstałam, znalazłam jakąś ławkę, gdzie rozsypałam proszek, a następnie wyjęłam z swojej kieszeni banknot, który zwinęłam w rulon, i wciągnęłam nosem zawartość torebki.Po paru chwilach, nie czułam już bólu, tak jak by on w ogóle nie istniał,spodobało mi się to,nawet bardzo. Tak właśnie, takim sposobem zaczęłam brać.

***
Otworzyłam oczy, nadal znajdowałam się na cmentarzu, tym razem nie byłam sama. Ostrożnie odwróciłam się w bok, obok mnie siedział mój tata, nie widziałam go od czasu, kiedy wyprowadziłam się z domu.
- Tęsknisz za nią,prawda ?- zapytał, kiedy spostrzegł,że się na niego patrzę
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak.- przysunęłam się do niego, i go przytuliłam - za Tobą też, tylko z tym wyjątkiem,że Ciebie straciłam przez swoje błędy.-nic nie odpowiedział, tylko pocałował mnie w głowę, tak jak to robił kiedyś...



Hej kochani, pisząc ten rozdział, miałam na celu, to abyście po jego przeczytaniu, zastanowili się nad paroma sprawami. Żebyście docenili swoich rodziców, żebyście docenili życie, i przyjaciół, żebyście przestali żałować,  ponieważ nigdy nie wiecie kiedy wszystko może się skończyć! Inspiracją był ten film :KONIECZNIE ZOBACZ !!. 
 Zbyt wiele oczekiwałam od tego rozdziału. Piszcie w komentarzach swoje odczucia, po jego przeczytaniu.

Zuzix <3

czwartek, 17 maja 2012

Rozdział I.Gabrielle (ANOREKTYCZKA)

- Kochanie zrobiłam Ci śniadanie - powiedziała mama, podając mi talerz z naleśnikiem, na którego sam widok robiło mi się niedobrze.
- Nie jestem głodna - odpowiedziałam jej i odsunęłam od siebie jedzenie.
-Gabrielle.. - zawsze kiedy tak mówiła, wiedziałam,że jest to początek rozmowy, którą wałkujemy 3 razy w ciągu dnia- wiesz,że musisz jeść, bo inaczej wrócisz do szpitala, a wiem,że nie chcesz spędzać tam kolejnych miesięcy. Więc proszę Cię, zjedź tego  naleśnika!
- Nie jestem głodna ! - powtórzyłam. Chciałam odejść od stołu, gdy w ostatniej chwili za rękę złapała mnie mama, i trzymała z taką siłą,że musiałam się poddać. Przysunęła do mnie talerz.
- Zjedź to, albo znowu nigdzie nie wychodzisz.-spojrzałam na nią ze złością i  wzięłam kęs naleśnika, bardzo wolno go przeżuwałam, aż w końcu z wielkim trudem połknęłam.

30 minut później. 

 - I widzisz jak ładnie, cały naleśnik zjedzony.- powiedziała zadowolona mama.
- A teraz mogę wyjść? - uśmiechnęłam się blado, zakładając  już kurtkę.
- Tak, tylko wróć na obiad.
,, Ta.. już Ci wrócę'' pomyślałam i wybiegłam z domu, aby spotkać się z przyjaciółmi.
Szłam zatłoczonymi ulicami Londynu, w słuchawkach słychać było 'I Wouldn't Mind - HE IS WE'.  Z gracją modelki wymijałam przechodniów. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu Alice, bardzo się za nią stęskniłam, zresztą za resztą również. * Miałam zakaz spotykania się ze znajomymi przez tydzień, ponieważ nie chciałam jeść.
Nareszcie znalazłam się pod domem mojej przyjaciółki, zadowolona zapukałam do jej drzwi, otworzył Charlie.
-Cześć kochanie - powiedział, i przytulił mnie.
-Hej, gdzie pozostali ? - spytałam, spoglądając za jego lewe  ramię.
- Są już w środku, w pokoju Alice.- złapał mnie za rękę i poprowadził na górę.


- Gabi, kochanie, ale się za Tobą stęskniliśmy ! - wykrzyczała mi do ucha Susane,mocno mnie przytulając.
- Ja za wami również!- powiedziałam przytulając się z każdym z osobna.
-Nareszcie cała PIĄTKA  znowu w komplecie! -powiedział ucieszony George.
 Rozmawialiśmy bardzo długo, ogólnie to opowiadali mi cały tydzień, z najdrobniejszymi szczegółami. Czas tak szybko mijał,że nawet nie spostrzegłam,że jest  już pora obiadowa, przypomniał mi o tym telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam 'MAMA'. Nie chciałam odbierać, ani wracać do domu, więc pośpiesznie go wyłączyłam.
- Dobrze czas wracać do domu, obowiązki wzywają.- odezwał się Charlie, prawdopodobnie szedł poćwiczyć grę na perkusji, ponieważ to ostatnio jego ulubiony instrument.
- Okey, ja też muszę iść. - powiedział George.
- Ej, no co z wami?- oburzyła się Alice.
- Wiesz w sumie, ja też muszę już iść - powiedziałam pośpiesznie. Alice zrobiła smutną minę, lecz pozwoliła nam wrócić do domu.
 Szłam znowu tą samą ulicą,mijając innych ludzi. W pewnym momencie dostrzegłam,że chłopak który idzie koło mnie,intensywnie się mi przygląda.
- Co się tak gapisz ? - spytałam, kiedy chłopak był odpowiednio blisko.
- Jestem Chris - powiedział, i wyciągnął do mnie dłoń, uniosłam jedną brew do góry, patrzyłam na niego zdezorientowana, aż wreszcie się odezwałam
- Uznajmy, że nie było pytania. Cześć. - powiedziałam, i przyśpieszyłam, zostawiając chłopaka daleko w tyle.
-Czekaj! - usłyszałam za sobą męski głos,kiedy byłam już niedaleko domu.
-Czego znowu?! - spytałam wkurzona.
- Jesteś chora, prawda ? - powiedział Chris z litością w głosce, nic mu nie odpowiedziałam, tylko obróciłam  się na pięcie, i odeszłam.
Weszłam do domu, mama czekała na mnie w korytarzu.
- Nie mam już siły Gabrielle ! - powiedziała osuwając się na szafkę.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Zaczęła mi płakać w kurtkę, ja również nie mogłam się powstrzymać, i łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Powiedz,że dasz radę! Powiedz,że będzie dobrze ! Obiecaj mi,że już nigdy nie będę musiała chodzić do ciebie do szpitala, i oglądać jak cierpisz, obiecaj, że już tak nie będzie ! - wyszlochała mama
- Obiecuję - skłamałam.Przecież nie miałam pewności,że tak nie będzie, nawet nie wiedziałam, czy dożyję jutra.
- Zjesz ? - spytała mama z nadzieją w głosie.
- Spróbuję...
Po zjedzeniu obiadu,usiadłam na łóżku, i jedyne co chodziło mi po głowie to słowa tego chłopaka 'Jesteś chora, prawda?' Zabolało  jak o powiedział. Czy naprawdę było to tak widoczne ? Czy naprawdę mój wygląd rzucał się tak bardzo w oczy ? Czy  tak bardzo odróżniałam się wyglądam od innych przechodniów? Dlaczego znowu pojawia się tak wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi ?




Dobrze, rozdział bardzo krótki, z góry przepraszam, ale wczoraj miałam tak wiele pomysłów, a kiedy zasiadłam dzisiaj do pisania, miałam kompletną pustkę w głowie, i dlatego jestem bardzo niezadowolona z tego rozdziału. Postaram się poprawić.

+ Każdy kolejny rozdział będzie pisany z perspektywy innego bohatera. Liczę,że wam się spodoba :*

Zuzix <3

środa, 16 maja 2012

Bohaterowie.

Gabrielle Brener (18 lat)

ANOREKTYCZKA.

Alice Parker (18lat)

 ŁAMACZKA MĘSKICH SERC.

Susan Evans(19 lat)

NARKOMANKA.

 Charlie Meyer( 19 lat)

UTALENTOWANY.

 George Harvey ( 19 lat)

CHORUJE NA RAKA PŁUC.


Dobrze, nie chcę opisywać dokładnie bohaterów, ponieważ dowiecie się o nich więcej, czytając moje rozdziały.

Następny pojawi się już wkrótce. :*


Zuzix <3